poniedziałek, 17 marca 2014

"Burza"

Salut!
W końcu dodałam notkę i z każdego słowa jestem dumna i nic bym w niej nie zmieniła. Rozdział pisałam przy Ordinary LoveSay Something i I See Fire. Zapraszam do czytania.

~*~

dorcas otuliła się szczelniej płaszczem. Koniec października nie był jej ulubioną porą na wychodzenie z zamku. Cała klasa czekała przed wejściem do szklarni na profesor Snow, a Dorcas zamarzała. Nie lubiła zimna i nie była w stanie zrozumieć jak Rory mogło być ciepło w samej marynarce z czerwonym emblematem Gryffindoru. 
- Rory, jak długo nie będzie Lily?
- Mówiła, że tydzień. Jej babcia ma urodziny i zjeżdża się cała rodzina.- Blondynka uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Cicho będzie bez niej. - stwierdził James stając obok Dorcas. Brunetce nagle zrobiło się ciepło i jej serce zaczęło mocniej bić. - Cześć, Meadowes. 
Gryfonka miała odpowiedzieć, ale ponad ramieniem Rory, zauważyła, że ktoś zmierza w ich stronę. To był Logan Reed. Chłopak, w którym Rory podkochiwała się od zeszłego roku. Dorcas się jej nie dziwiła. Logan grał w drużynie Revenclawu, a do tego jego uroda przyciągała dziewczyny jak magnes.  Brązowe włosy opadały mu na czoło, a zielone oczy sprawiały, że każdej dziewczynie miękły kolana. Rory wiele razy opowiadała swojej przyjaciółce o tym, jak sobie wyobrażała randki z tym chłopakiem, że wspaniale by się czuła, gdyby ktoś tak dobrze zbudowany ją przytulał. Dorcas uśmiechnęła się. To będzie dobra odmiana dla jej przyjaciółki. 
Reed podszedł od tyłu do blondynki i odchrząknął.
- Hej, Bellefleur. - Gdy Rory usłyszała ten głos cała zesztywniała i zapytała się bezgłośnie :
- Logan? - Dorcas uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a Rory się odwróciła. - Co tam, Reed?
- Jesteś dobra z Transmutacji, prawda?
Logan był zdenerwowany i chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo. Nie wiedział co zrobić z rękami. Podczas rozmowy z Rory wyłamywał sobie palce, łapał się jedną ręką za przegub drugiej, przez chwilę miał je założone na klatce piersiowej, ale najczęściej poprawiał sobie włosy, co nie umknęło uwadze Dorcas.
Meadowes popatrzyła na Jamesa i zagryzła wargi. Czy to możliwe, że on sobie czochrał włosy tylko dlatego, że był zdenerwowany rozmową z nią? Jakoś nie była w stanie w to uwierzyć. Ten James Potter, jeden z najodważniejszych chłopaków w szkole, bał się rozmowy z nią. Dlaczego? 
- To dzisiaj po lekcjach w bibliotece- powiedziała Rory i Logan odszedł do swoich przyjaciół. 
Policzki blondynki były lekko zaróżowione, a jej oczy roziskrzone. Uśmiechała się tak szeroko, że James się zastanawiał, czy to aby na pewno to jego przyjaciółka. Wyglądała dokładnie tak samo, jak zawsze. Blond włosy spływały za jej ramiona, a oczy dalej miały kolor Morza Północnego, a do tego promieniowała szczęściem. Tak, to jego przyjaciółka. 
- Mam dzisiaj randkę - powiedziała do przyjaciół i przygryzła wargę.
- Czyli uczenie się w bibliotece to randka?- zapytał James i podrapał się po głowie. - Meadowes, to my byliśmy już na trzech, a dzisiaj idziemy na następną - Rogacz uśmiechnął się figlarnie - Przyszedł Remus. Dobra dziewczyny, widzimy się później. 
James odszedł, zostawiając osłupiałą Dorcas samą z Rory. Czy on właśnie powiedział, że się umawiają? Gdyby się nad tym dłużej zastanowić, to Meadowes dobrze się czuła w towarzystwie Huncwota. Od jakiegoś czasu razem się uczyli i sprawiało jej to przyjemność. Zauważyła, że Potter nie jest idiotą, za jakiego go uważała. Był zabawny i inteligenty, a to w facetach Dorcas ceniła najbardziej. 
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytała Rory, podnosząc sugestywnie brwi.
Blondynka nie uzyskała odpowiedzi, bo Meadowes pociągnęła ją do Szklarni. Zajęły swoje stałe miejsca i popatrzyły ze strachem na roślinę przed sobą. To był Tojad. Wyglądał tak pięknie w tak dużej ilości. Drobne fioletowe liście były jednak zabójcze dla wilkołaków. Co za ironia, że właśnie z Tojadu robi się eliksir, dzięki któremu zarażeni lykanotropią zachowują świadomość podczas pełni. Dziewczyny popatrzyły ze współczuciem na Remusa, który blady jak ściana, patrzył na roślinę jak zahipnotyzowany.
- Biedny Lunio - szepnęła Dorcas
- Czy ona robi to specjalnie?
- Czy ktoś może mi powiedzieć, co to za roślina?- zapytała ciepłym głosem nauczycielka. Pani Snow miała opinię przyjaznego nauczyciela. Była miłą starszą panią, która zawsze pomagała swoim uczniom. Dorcas zauważyła, że nawet ona patrzyła na Remusa ze współczuciem.- Panno Brown.
- Tojad - Victoria uśmiechnęła się do nauczycielki. Zawsze znała prawidłową odpowiedź na pytanie, dlatego na zielarstwie nikt się nie wysilał.
- Bardzo dobrze. Revenclaw otrzymuje pięć punktów.
Później razem z nauczycielką omówili zastosowania rośliny i zabrali się do przygotowania donic na następne zajęcia. James bardzo uważnie obserwował Dorcas i Rory. Dziewczyny bardzo dobrze się bawiły. Na początku Meadowes zaczęła coś nucić, a Bellefleur tańczyć. Obydwie były w bardzo dobrych humorach. 
- Dorcas, co byś czuła, gdyby ktoś cię ubrudził ziemią?- zapytała Rory.
Brunetka spojrzała podejrzliwie na przyjaciółkę i uśmiechnęła się. Wzięła trochę ziemi do ręki i umazała nią twarz blondynki. Zaczęła się przy tym strasznie śmiać, a Rory razem z nią. Bellefleur nie została jej dłużna i również ubrudziła Meadowes.
Wszyscy obserwowali z uśmiechem poczynania Gryfonek, a James coraz bardziej zakochiwał się w Dorcas. Dziewczyna miała duszę Huncwota. Lubiła zabawę, a przy tym była urocza. Jeszcze żadna dziewczyna nie wywoływała w nim tylu pozytywnych uczuć na raz.
Pod koniec zajęć Gryfonki były całe ubrudzone ziemią i bardzo szczęśliwe.
- Zachowujemy się jak małe dzieci- mówiła rozbawiona Rory wychodząc ze szklarni. - Syriusz!
Black czekał na przyjaciół. Nie chodził na Zielarstwo bo uważał to za stratę czasu. Jak zobaczył blondynkę, to jego serce zaczęło szybciej bić. Była taka radosna i beztroska. Jej oczy błyszczały, a uśmiech nie schodził z twarzy. To była Rory, która zdobyła jego serce. W tym momencie, sam przed sobą się przyznał, że się zakochał. Już w planach miał zamiar podejść do dziewczyny jego marzeń i ją pocałować, ale tego nie zrobił. Zobaczył, że ta sama dziewczyna odwraca się do innego chłopaka i zaczyna z nim rozmowę. Roześmiała się i popatrzyła na niego spod swoich długich rzęs. Mimo brudu na twarzy było widać duże rumieńce na policzkach. To nie z jego powodu była szczęśliwa. Tylko z powodu Reeda. Pamiętał, jak przez całą piątą klasę Rory mówiła tylko o nim. Syriusz musiał się pogodzić, że dla niej pozostanie tylko przyjacielem.
James stanął obok przyjaciela i poklepał go po plecach.
- Czy to dobry powód by się upić?
- Najlepszy - odpowiedział Syriusz.

~*~

Ciemna zasłona chmur spowiła niebo nad Hogwartem. W Pokoju Wspólnym Gryfonów panowała cisza, jedyny dźwięk jaki słyszał Syriusz to krople deszczu uderzające w okna. Chłopak siedział na kanapie przed kominkiem. Na czerwonym dywanie rozlewało się piwo kremowe, ale młody arystokrata nie zwracał na to uwagi. Wpatrzony był w zdjęcie, które trzymał w ręku. Widział na nim dziewczynę jego marzeń, jak śmieje się i obejmuje go ramieniem. Nie wiedział, jak długo tak siedział i nawet go to nie obchodziło. Jedyne co utkwiło mu w głowie to, że Rory była razem z Loganem. Mimo tego jak bardzo się starał, nie był w stanie wyrzucić z głowy myśli, że te delikatne usta Małej mogłyby pocałować innego chłopaka niż jego. Ciągle tkwił mu w głowie obraz Reeda i Rory posuwających się coraz dalej. Zamykając oczy chciał odpędzić od siebie te myśli, ale w ciemności wydawały się jeszcze bardziej realne. Może to kwestia wypitego alkoholu, a może po prostu był masochistą, jednak wolał sprawić sobie ból myśląc o Rory niż wcale o niej nie myśleć.
Za oknem błysnęła błyskawica i po paru sekundach rozległ się huk. Krople deszczu mocniej i częściej uderzały o okno. Wzmógł się wiatr i szarpał szczyty drzew w zakazanym lesie. Dusza Syriusza zaczęła krzyczeć. Nie mógł się pogodzić z tym, że Rory wybrała Reeda, a nie jego. To była zdrada, a tego Black nienawidził. Tego wieczoru wszystko zaczęło mu przeszkadzać w Małej. Jej zachowanie względem ojca, sposób w jaki traktowała Victorię to, że paliła i to, że zawsze chciała się wtrącać we wszystko. Zaczął się zastanawiać co tak naprawdę mu się w niej spodobało, czemu się tak naprawdę przyjaźnili. Syriusz pociągnął łyk z butelki.
Po raz kolejny na dworze błysnęło. Do Syriusza dotarło, że nie może swoich przemyśleń zatrzymać dla siebie. Musi jej powiedzieć co o niej myśli, inaczej zwariuje. Lekko się zataczając, skierował się do wyjścia z Pokoju Wspólnego. Mimo że obrazy na korytarzu wirowały wokół niego on dalej szedł w kierunku biblioteki. Im bliżej był celu, tym więcej osób spotykał. Niektórzy starali się przejść obok niego jak najszybciej, ale byli też tacy, którzy z przyjemnością patrzyli na to, jak król Hogwartu się stacza. 
Rory i Logan siedzieli przy stoliku naprzeciwko wejścia. Blondynka oparła głowę na dłoni i z uśmiechem słuchała, tego co jej opowiadał. Reed siedział blisko niej, według Łapy znacznie za blisko. Syriusz był tak wpatrzony w blondynkę, że nie zauważył zmartwionych spojrzeń przyjaciół. Remus z westchnieniem wypuścił powietrze z płuc. Ta noc nie mogła się skończyć dobrze. Włosy Blacka były rozczochrane bardziej niż Rogacza, a w jego oczach czaiło się szaleństwo. Syriusz mimo tego, że nie nosił krawata na szyi, to jeszcze nigdy nie miał go zawiązanego na głowie. 
Lupin wstał z krzesła i podszedł do przyjaciela. Już z daleka wyczuł mieszaninę Ognistej i Piwa Kremowego. Gdy Black chciał zrobić krok, Remus położył mu rękę na piersi i przecząco pokręcił głową:
- Będziesz tego później żałował. Chodź odprowadzę cię do dormitorium, zanim zrobisz coś głupiego - mówił do niego cicho i spokojnie, ale twardo patrzył mu w oczy. Miał nadzieję, że nawet pijany Syriusz ma choć trochę zdrowego rozsądku.
- Ale ja jej muszę coś powiedzieć.- Black wyminął Lupina, ale on złapał go za nadgarstek. Łapa nie odwrócił się do niego, tylko napiął wszystkie mięśnie. 
- Zranisz ją.
- Tak jak ona zraniła mnie. - Syriusz wyrwał się z uścisku i podszedł do stolika, przy którym siedziała Rory. 
Blondynka skrzywiła się czując odór alkoholu. Zmartwiona popatrzyła na przyjaciela.
- Syriusz...
- Co ci zrobiła Brown? Co takiego ci zrobiła Vicitoria, że traktujesz ją jak ostatnie gówno?!- Chłopak podniósł głos.- Gardzisz nią, bo jest mugolką?- Nie widząc jej reakcji zaczął się śmiać. Logan już się podnosił z krzesła, ale Rory przytrzymała go za rękę i pokręciła przecząco głową.- Wiesz jesteś taka sama jak moja pieprzona rodzinka. Nienawidzisz Mugoli, bo są nieczyści, a Lily tolerujesz tylko dlatego, że musi z tobą mieszkać w dormitorium. Wszyscy wiedzą, że trzymasz ją na dystans.
Rory zagryzła dolną wargę i poszukała wzrokiem Dorcas, która przestraszona patrzyła na Łapę, który coraz bardziej się nakręcał. Brunetka trzymała kurczowo Jamesa, który z osłupieniem obserwował całą sytuację.
- Syriusz idź spać-powiedziała cicho Rory spuszczając wzrok na swoje splecione dłonie leżące na stole. - Porozmawiamy jutro.
- Czemu nie teraz? Potrzebujesz zapalić? Jaka dziewczyna pali szlugi? 
Rory gwałtownie wstała, przewracając krzesło. Wściekła popatrzyła na Łapę i wycelowała palec w jego klatkę piersiową. 
- Kto mi je dał?! Ty! Kiedy mi je dawałeś powiedziałeś, że ci to nie przeszkadza, że uważasz, że to nawet seksowane kiedy dziewczyna pali!
- Dałem ci je, bo było mi ciebie żal, Bellefleur- powiedział ciszej i uśmiechnął się szyderczo. - Tamtego dnia wyglądałaś tak żałośnie, jak zagubione dziecko. Chciałem cię pocieszyć, bo wydawało mi się, że jesteś moją przyjaciółką.
- Wydawało... - Rory powtórzyła nieobecnym głosem i cofnęła się o krok. Poczuła się jakby Tłuczek uderzył ją w pierś. Czegoś takiego się nie spodziewała po Łapie. Po każdym, ale nie po nim. 
- Tak. Wiesz co jeszcze jest żałosne? Masz ojca, który mimo tego, że cie zostawił na parę lat, chce odbudować z tobą relację, a ty odpychasz go za każdym razem, gdy chce z tobą porozmawiać! Troszczy się o ciebie i martwi! Wiesz, ile ja bym dał by móc zobaczyć jak mój ojciec się stara, by porozmawiać ze mną! Ale mój ojciec miał mnie w dupie przez całe moje życie! Nigdy go nie obchodziłem! Dla niego liczyło się tylko to bym godnie reprezentował rodzinę! A teraz ja nie mam szansy nawet go zobaczyć, bo on w końcu zginął, a ja nie mam pojęcia dlaczego część mnie odeszła razem z nim! - Gardło Syriusza się zaczęło zdzierać i chłopak wykrzyczał ostatnie słowa z chrypą.
Rory zrobiła się blada jak ściana za nią. Jak mogła nie wiedzieć, że Orion Black nie żyje? To dlatego Syriusz był taki dziwny na początku roku szkolnego. Blondynka spojrzała na resztę Huncwotów, którzy byli równie wstrząśnięci co ona. Poczuła się okropnie. Dlaczego nic nie zauważyła?
- Syriusz...- Dziewczyna jęknęła załamanym głosem. Teraz już nikt nie miał dla niej znaczenia, tylko on. Nie obchodziło jej, że Logan siedzi z tyłu i obserwuje tę kłótnię. Czuła, że w tym momencie traci przyjaciela. W oczach zebrały jej się łzy, a ona nie była w stanie nic na to poradzić. Widziała rozmazanego Łapę, który odwrócił się i chciał odejść, ale zatrzymał się w pół kroku
- Zapomniałem o jednym. Nienawidzę cię, Ro- powiedział cicho Syriusz cicho, ale blondynka dokładnie usłyszała, co powiedział. Nie mogła nic poradzić, na to że z jej oczu popłynął potok łez. Tak dawno nie czuła na policzkach mokrych strumieni. Ostatni raz płakała gdy umarł Jonathan, kiedy straciła członka swojej rodziny. Nie widziała nikogo, odepchnęła czyjeś ramiona. Chciała się z wydostać z biblioteki, czuła się tutaj jak w zamknięciu. Zaczęła szybciej oddychać. Miała wrażenie, że ściany wokół niej zaczynają się kurczyć, a jej brakować powietrza. Ostatnie co zobaczyła to przerażoną twarz Dorcas, a potem osunęła się na ziemię.

5 komentarzy:

  1. RozdZiał jest świetny żal mi tylko Syriusza

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, jak bardzo nienawidzę Reeda - głównie za to, że świsnął Syriuszowi Rory sprzed nosa. Ale poza tym doskonale uchwyciłaś tę rozpacz Blacka przechodzącą w końcu w nienawiść (oby chwilową). Masz rację, że świetnie Ci to wyszło.

    PS Starczy taki komentarz, czy będę dalej gnębiona? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, zdziwiłaś mnie trochę ;D. Cóż to nie była reklama, a po prostu miejsce, gdzie możesz mnie znaleźć ;). Nie każdy udostępnia swoje blogi, klikając na nazwę. Ja wtedy też ich nie miałam. Muszę przyznać, że po tym prawie roku od ostatniego mojego komentarza... nie pamiętam chyba nic z tego opowiadania... Nie no coś pamiętam. W każdym razie dziękuję za odpowiedź na mój poprzedni. Daj mi troszkę czasu na przypomnienie sobie, czyli przeczytanie jeszcze raz :). Możliwe, że zrobię to dziś, a może w ciągu tygodnia. Jeżeli nie to pewnie za tydzień. Ale zrobię i cieszy mnie to, że się odezwałaś. Po prawie roku, ale jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeszły rok był trochę burzliwy. I mam nadzieję, że będziesz wracać do tego opowiadania :))

      Usuń
  4. Szczerze? Rozpłakałam się. Nie wiem dlaczego, ale rozpłakałam się. Dziwne, bo ja nigdy nie płacze..

    OdpowiedzUsuń